Z powstaniem dzisiejszego rysunku wiąże się pewna zabawna historia. No dobra, może nie jest specjalnie zabawna, ale hm... interesująca?
Chociaż nie, to też nie pasuje. To ja może opuszczę ten wstęp i przejdę do konkretów.
Pewnego razu byłam na rozdaniu nagród pewnego konkursu (nawet nie pamiętam dokładnie jakiego). Jak to zwykle na tego typu uroczystościach nie obeszło się bez miliarda nuuuuudnych i dłuuuugich przemówień wygłaszanych przez starszych panów w szarych garniturach i niebieskich krawatach w paski. Na szczęście siedziałam w takim miejscu, że praktycznie nikt mnie nie widział, zatem nie pozostało mi nic innego do zrobienia, jak tylko wyciągnąć mój "red-zebrowy" zeszyt, ołówek i do pracy! Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie mały szkopuł: ciemność. Muszę przyznać, że rysowanie na czuja, na kolanie to całkiem ciekawe doświadczenie. A jak wam się podobają efekty?
English:
It is a funny story about these drawings. Well, maybe not so funny but ... interesting?
Nope. It'll be better if I leave this introduction out and get down to brass tacks.
One day I attended some kind of an award ceremony. You know, all these million looooooong and booooooring speeches. Luckily I was sitting in a place where nobody was able to see me, so I drew my "red-zebra" notebook and a pencil. There was only one little snag, though - darkness. I must admit drawing without seeing actually what is being drawn was pretty interesting. And what about the effects?
all the things are my designs